Mercedes V 250d 4Matic
Opublikowane według Marcin Lenard w Testy samochodów · wtorek 27 Maj 2025 · 7:30
Tags: Mercedes, klasa, V
Tags: Mercedes, klasa, V
Mercedes postanowił "ucywilizować" vana Mercedesa Vito przerabiając go na ekskluzywnego vana - Mercedesa V klasę.

Samochód ten odebrałem nowy z salonu i miałem go ponad pięć lat. Przejechałem nim 150 tysięcy kilometrów.
Przed kupnem Mercedesa klasy V jeździłem VW Multivanem w wersji High Line... Wspominam tego VW bardzo dobrze, ale dzięki pomocy mojego przyjaciela z branży motoryzacyjnej mogłem porwać się na kupno nowego Mercedesa klasy V.
Pamiętam dzień, kiedy odbierałem go z salonu a był to grudzień 2018 roku. Taki nowy, taki ładny, taki duży i taki wygodny...
Koniec sentymentów. Wracamy do rzeczywistości.
Koniec sentymentów. Wracamy do rzeczywistości.
W mojej ocenie, Mercedes klasy V to taki trochę nieudolnie i na siłę przerobiony Mercedes Vito… To taka próba „dogonienia” konkurencji w segmencie samochodów typu „komfortowy osobowy VAN”.
Bardzo niskiej jakości plastiki panelu czołowego, które trzeszczą jak… no właśnie, nawet nie umiem tego porównać do innego auta, bo takiej chały jaka jest zrobiona w Mercedesie klasy V nie widziałem jeszcze.
Komfort wsiadania i wysiadania z tego samochodu jest bardzo dobry, ale zaraz po zajęciu miejsca okazuje się, że są za wąskie fotele. Słabo.
Ze względu na to, że to VAN, to ilość miejsca nad głową jest bardzo duża a największa moja bolączka w samochodach - uwierający mnie w lewy bark lewy środkowy słupek - w tym modelu nie występował.
Gdyby tylko te fotele przednie były odrobinę szersze...
Jedziemy:
Auto jak na swoje gabaryty, dobrze się "odpycha". Błyskawiczny start od zera dzięki małej pierwszej turbince, i fajna dynamiczna jazda w trasie dzięki drugiej docelowej" turbinie... Auto reagowało na pedał gazu bardzo fajnie a i skrzynia dawała sobie radę. Samochód bardzo "posłuszny" kierownicy z bardzo dokładnym układem kierowniczym. Jazda nim po zakrętach to była przyjemność, pomimo tego, że miałem wersję najdłuższą. Nie wiem, jak oni w Mercedesie to zrobili, ale auta wyśmienicie trzyma się drogi na zakrętach nie strasząc nas podsterownością albo nadsterownością. Główną zasługą tak dobrej trakcji było to, że w samochodzie tym obie osie są cały czas "pędzone"... Fakt ten miał jednak olbrzymi wpływ na spalanie... Auto spaliło tyle pakiwa, ile mu się wlało...
Zupełnym faux pas ze strony Mercedesa jest fakt, że nikt nie zaprojektował w tym samochodzie schowków… Czegoś tak potrzebnego w tej wielkości samochodzie, że aż trudno uwierzyć w to, że do dyspozycji mamy wyłącznie standardowy schowek po stronie pasażera, przy jego kolanach i KONIEC!!
Ze względu na to, że to VAN, to ilość miejsca nad głową jest bardzo duża a największa moja bolączka w samochodach - uwierający mnie w lewy bark lewy środkowy słupek - w tym modelu nie występował.
Gdyby tylko te fotele przednie były odrobinę szersze...
Jedziemy:
Auto jak na swoje gabaryty, dobrze się "odpycha". Błyskawiczny start od zera dzięki małej pierwszej turbince, i fajna dynamiczna jazda w trasie dzięki drugiej docelowej" turbinie... Auto reagowało na pedał gazu bardzo fajnie a i skrzynia dawała sobie radę. Samochód bardzo "posłuszny" kierownicy z bardzo dokładnym układem kierowniczym. Jazda nim po zakrętach to była przyjemność, pomimo tego, że miałem wersję najdłuższą. Nie wiem, jak oni w Mercedesie to zrobili, ale auta wyśmienicie trzyma się drogi na zakrętach nie strasząc nas podsterownością albo nadsterownością. Główną zasługą tak dobrej trakcji było to, że w samochodzie tym obie osie są cały czas "pędzone"... Fakt ten miał jednak olbrzymi wpływ na spalanie... Auto spaliło tyle pakiwa, ile mu się wlało...
Zupełnym faux pas ze strony Mercedesa jest fakt, że nikt nie zaprojektował w tym samochodzie schowków… Czegoś tak potrzebnego w tej wielkości samochodzie, że aż trudno uwierzyć w to, że do dyspozycji mamy wyłącznie standardowy schowek po stronie pasażera, przy jego kolanach i KONIEC!!
Jeżeli ktoś ma tylną półkę, to można wykorzystać ją jako schowek (ja tak zrobiłem), ale sama półka, jej sposób montażu i fakt, że po jej zamocowaniu można zapomnieć o normalnym zapakowaniu walizek do bagażnika powoduje, że wielokrotnie stawałem przed autem, rozkładając ręce – nie mogą się NORMALNIE spakować do podróży, mając ograniczenia w dostępności powierzchni bagażnika przez nogi półki…Aha, zapomniałbym o akcesoryjnym schowku z lodówką… Tego, kto to wymyślił, ukarał bym! Schowek jest super i mini lodówka też pod warunkiem, że nic tam nie ma i, że się tego nie używa. Jeżeli włożysz napój do „lodówki” i wrzucisz „pierdołki” do schowka, to wyciągnięcie napoju staje się wyzwaniem, bo „pierdołki” będące w schowku zaczynają wpadać do „lodówki”.
Za chwilę okazuje się, że coś wpadło pomiędzy pokrywę „lodówki” a boczek i nie jesteście w stanie zamknąć pokrywy lodówki… A wydłubanie np. monety, która wpadła przy zawiasie pokrywy „lodówki” – to lekcja pokory i cierpliwości.
Do tego, schowek ten przypomina mi damską torebkę. Jak chcesz coś z niego wyjąć, to musisz pogrzebać w nim niczym kobieta, chcąca wyjąć z samego dna torebki dzwoniący telefon...
Fotele drugiego rzędu – choć lepiej napisać – sposób, jakiego trzeba użyć, aby je „przełożyć tyłem do przodu” – to kolejna drwina z nas – użytkowników.Mam 190 cm, ważę nieco mniej niż mam wzrostu, ale jak mam przełożyć fotele „tyłem do przodu” – to przygotowania psychiczno-fizyczne rozpoczynam nieco wcześniej. Do tego, nie chcąc poniszczyć aluminiowych listew w podłodze, należy mieć coś – koc, „grubszą szmatę”, aby podczas próby zamocowania ich w zamkach, nie poniszczyć niczego, a przede wszystkim listew w podłodze. Ten, kto przekładał fotele będzie wiedział o czym napisałem.
Stolik… Czy ktoś z Was próbował – tak najzwyczajniej - usiąść przy nim z laptopem, albo podpisać na nim jakieś dokumenty? Stolik, który po rozłożeniu nie ma jednej płaszczyzny – bo oba blaty są niżej od części środkowej stolika – to kolejny – w mojej ocenie – dowód na to, że przeróbka tego samochodu z Vito na V była robiona „na kolanie” – bez dbałości o szczegóły.
Tylna kanapa i rozwiązania z jej przesuwaniem czy demontażem pozostawiają też wiele do życzenia. Topornie ciężko pracujące mechanizmy przesuwania kanapy – ale i foteli drugiego rzędu też – to nie do pomyślenia sprawa w tej klasie samochodu. Mistrzostwem jest środkowy zagłówek kanapy, który bardzo skutecznie zasłania centralną część widoku we wstecznym lusterku… I jadę i patrzę i widzę, że nie widzę, czy to nieoznakowany jedzie za mną... bo cały zagłówek mi zasłania...
Czy wspomniałem, że w wersji z „lodówką” nie ma żadnego gniazda, dzięki któremu można podłączyć tradycyjną, normalną ładowarkę?
Możemy się podłączyć bezpośrednio do jednego z gniazd USB, które są umieszczone w środku w zamykanym od góry schowku – tym z „lodówką” - przycinając przewód od ładowania… Żeby uniknąć przycinania przewodu i mało estetycznego wyglądu takiego rozwiązania, możemy zostawić telefon w środku w schowku, ale tam jeszcze tylko naszego telefonu brakuje…
Warto jednak napisać, że podróżowanie tym samochodem w komplecie - w w moim przupadku było to 7 osób - jest bardzo komfortowy. Gdy przesuniemy kanapę z trzeciego rzędu maksymalnie do końca, to pasażerowie w każdym rzędzie foteli będą mieli dużą ilość miejsca na nogi.
Niestety, w przypadku podróży w siedem osób miejsca na bagaże nie ma za wiele, ale coś za coś...
Niestety, w przypadku podróży w siedem osób miejsca na bagaże nie ma za wiele, ale coś za coś...
Po przejechaniu kilkudziesięciu tysięcy kilometrów tym autem, podzielę się z Wami najważniejszymi spostrzeżeniami dotyczącymi mechanicznych słabostek w klasie V. Wybiorę trzy – według mnie – najważniejsze.
1. Hamulce.
Według moich doświadczeń, to OLBRZYMIA "pięta Achillesa" tego samochodu.
Jeżeli ktoś lubi dynamiczną jazdę, musi się BEZWZGLĘDNIE przyzwyczaić do gnących się tarcz hamulcowych i częstych ich wymian… Jeśli w ASO, to za „miliony monet” – i nie chodzi mi o cenę usługi, tylko o cenę części.
Nowe hamulce – jeśli chodzi o efektywność hamowania – są bardzo dobre(!!!). Niestety, po przejechaniu 5-7 tyś km, podczas hamowania z większej prędkości – zaczyna się klasyczne „buczenie”, które występuje pod koniec hamowania a jest to połączone z utratą efektywności hamowania… A potem to – jakże znane wszystkim – drżenie kierownicy, połączone z „buuuuuuuuuuuuczeniem” w trakcie hamowania.
Uważam, że hamulce, które są montowane do tego „mini autobusu” - który może rozpędzić się do ponad 220 km/h - są NAJZWYCZAJNIEJ źle zaprojektowane!
Przy 105 tyś km szykowałem auto na kolejną (chyba siódmą) wymianę kompletu…
Według moich doświadczeń, to OLBRZYMIA "pięta Achillesa" tego samochodu.
Jeżeli ktoś lubi dynamiczną jazdę, musi się BEZWZGLĘDNIE przyzwyczaić do gnących się tarcz hamulcowych i częstych ich wymian… Jeśli w ASO, to za „miliony monet” – i nie chodzi mi o cenę usługi, tylko o cenę części.
Nowe hamulce – jeśli chodzi o efektywność hamowania – są bardzo dobre(!!!). Niestety, po przejechaniu 5-7 tyś km, podczas hamowania z większej prędkości – zaczyna się klasyczne „buczenie”, które występuje pod koniec hamowania a jest to połączone z utratą efektywności hamowania… A potem to – jakże znane wszystkim – drżenie kierownicy, połączone z „buuuuuuuuuuuuczeniem” w trakcie hamowania.
Uważam, że hamulce, które są montowane do tego „mini autobusu” - który może rozpędzić się do ponad 220 km/h - są NAJZWYCZAJNIEJ źle zaprojektowane!
Przy 105 tyś km szykowałem auto na kolejną (chyba siódmą) wymianę kompletu…
2. Wspomaganie układu kierowniczego – to pierwszy mój samochód, który wyraźnie się opiera podczas próby szybkiego kręcenia kierownicą. Układ wspomagania „nie wyrabia” – pisząc kolokwialnie… Pierwszy raz zorientowałem się o tym, podczas próby szybkiego zawrócenia... Tak, było to w miejscu, w którym nie powinienem tego robić… Jakież było moje zdziwienie, kiedy po szybkim kręceniu kierownicą, ta zaczęła stawiać mi opór… Najpierw pomyślałem, że to kara za manewr „w tym miejscu”… Potem - niestety - dowiedziałem się z ASO, że tak jest… I już. Już nie zawracam tam gdzie nie powinienem a na parkingu wolniej kręcę kierownicą, tłumacząc sobie, że pośpiech jest wskazany wyłącznie podczas łapania pcheł…
3. Nadmierne zużywanie się opon na ich bokach (4Matic).
To istna plaga… Moje nowe opony letnie założone w jednym roku wyglądają pod koniec tego samego roku tak, jak wyglądają opony po 5 latach używania, przy jeżdżeniu przeładowanym samochodem, przy braku kontroli ciśnienia, przy jeździe kaskadersko-sportowo-wyczynowej… Poziom mojej irytacji z tego powodu spowodował, że reklamowałem zawieszenie, ale… "Ten typ tak ma". I już.
Reasumując:
Pomimo tych wszystkich "wad" uwag i „niedoróbek”, o których napisałem, wspominam to auto dobrze...
Może projektanci w MB "pochylą" się nad zagospodarowaniem miejsc pod siedzeniami, robiąc tam kilka schowków więcej...?
Może będę też nieco szersze fotele...?
Może projektanci w MB "pochylą" się nad zagospodarowaniem miejsc pod siedzeniami, robiąc tam kilka schowków więcej...?
Może będę też nieco szersze fotele...?
Z ciekawostek napiszę, że przez cały okres używania tego auta miałem tylko jedną poważną awarię. Uszkodzeniu uległa turbina - którą ASO MB wymieniała na oryginalną i nową...
Wykorzystane zdjęcia/grafiki: mercedes-benz.pl, zdjęcia własne
Nie ma jeszcze żadnych recenzji.